Wizja - III - Przyjaźń
III
Przyjaźń
Po
2009 roku.
Zadbane
metro, a w nim pustki. Michał czeka na swój transport. Wszystko
wygląda na nieskazitelne. Ściany są białe, ławki czyste. Tylko
ta pustka niepokoi Michała. Widzi on już pojazd do którego chce
wsiąść, ale ten nie zatrzymuje się.
-
EJ! CZEKAJCIE! - krzyknął Michał, ale nic to nie dało. Przecież
nikogo w maszynie nie było. Wyskoczył na tory i zaczął biec za
pojazdem. Nagle coś niebywałego dzieje się. Michał zaczyna latać
i dolatuje do maszyny. Przebija się przez okno, a w środku okazuje
się że jednak jedna osoba. Kobieta rok młodsza od Michała. Bardzo
piękna: blond włosy, nie za wysoka, ma niebieskie oczy; też jest
dobrze ubrana: małe szpilki i sukienka. Michał przez swoją
nieuwagę wpadł na nią, a ta straciła przytomność. On nie mógł
się z tym pogodzić, że potrącił tak ładną kobietę, która
straciła przytomność. Michał, gdy padł w panikę...
-
CO JEST!? - urwałem się szybko z łóżka – To był sen? Wyglądał
na realny. - Nie mogłem uwierzyć w to co się stało. Dlaczego
śniła mi się taka dziwna scena? Nie mogłem pojąć o co chodzi.
Przecież znam tą dziewczynę. To jest Joasia. - Uff.... Dobrze że
to tylko był sen.
Od
tamtej pory Michał codziennie rozmawiał z Joasią. Bardzo ją
lubił, ale ponieważ była to tylko koleżanka nie śmiał nawet
powiedzieć jej o tym. Ona zaś Michała traktowała jako
przyjaciela. Zwierzali się wzajemnie. Michał w końcu opowiedział
jej o śnie. Joasia poprosiła Michała o pomoc w zakupach. Podczas
drogi do jej domu zaczęli rozmowę:
-
Wiesz... Chciałbym ci coś opowiedzieć... - powiedział Michał
nieśmiałym głosem – Miałem taki sen..
-
Możesz mi śmiało powiedzieć. Przecież wiesz że nikomu nie
powiem. - rzekła Joasia po czym uśmiechnęła się w stronę
Michała. On widząc uśmiech jeszcze bardziej się zestresował.
-
To był sen.. Peron.. pociąg.. ty.. szyba..
-
Mów, o co chodzi? - zaniepokoiła się Joasia.
-
No bo to było tak że czekałem na peronie, bo chciałem pojechać
do.. nawet nie wiem gdzie. Po prostu potrzebowałem transportu. Nie
wiem dokąd. Czekałem i czekałem i tak długo... ale ciekawie było.
-
Co się stało? Strasznie się jąkasz.
-
A bo.. taka pogoda.. Przyjechało to no.. pociąg i nie zatrzymał
się. Nikt tym nie.. nie sterował.
-
Jak to? NIKT?
-
No nikt! Ja nie mogłem temu uwierzyć, ale to nie tyle.
-
A co jeszcze?
-
Zacząłem gonić ten pociąg. Normalnie jazda na całego. Latałem
sobie za nim.
-
Łał! Ale ty masz bujną wyobraźnię. Też tak chcę!
-
Ale... Nie! Nie chcesz.
-
Dlaczego? Przecież latanie jest fajne.
-
Nie o to chodzi..
-
A o co?
-
No bo tak.. jak doleciałem, to wybiłem szybę i to wszystko tak na
ciebie poleciało. Straciłaś przytomność i...
-
O nie! Umarłam?
-
Nie wiem.. Obudziłem się.
-
Nie masz czym się martwić. To tylko głupi sen był. Na przyszłość
uważaj jak latasz. - powiedziała wesołym tonem Joasia.
-
Heh. W sumie masz rację. - uśmiechnął się Michał – Po co ja
się przejmuję?
Gdy
już dotarli do mieszkania Joasi, ta podziękowała mu i wzięła
zakupy, które Michał pomagał jej nieść. Pożegnali się, po czym
Michał poszedł do swojego domu.
2009
– 2012.
Muszę
wybrać nową szkołę. Tym razem średnią. Złożyłem dokumenty do
dwóch szkół. Pierwsza szkoła to technikum, a druga to liceum.
Szczerze to wolałbym, aby przyjęli mnie do liceum. Bliżej będę
miał, ale jak nie to technikum wydaje się też dobrym wyjściem.
Joasia mi mówiła że nie ważne są szkoły, tylko doświadczenie.
Ja sam uważam że ważna jest wiedza i praktyka. Przecież jedno z
drugim dopełniają się i dają niezłe rezultaty. Przekonałem się
o tym nieraz grając na gitarze. Kiedyś grałem tak o. Te akordy co
umiałem to grałem w piosenkach. Teraz wiedząc z czego się składa
akord i jak można go przekształcać gram na gitarze dużo
rozmaitych dźwięków. Wiedzę przekształciłem w praktykę.
Michał
nie dostał się do liceum. Nie utworzyła się klasa, na który
profil chciał on pójść. Siłą woli zobaczył do technikum.
Wybrał się z Joasią. Ku jego zdziwieniu, pomimo niespełnionych
wymogów, przyjęli go. Michał był z tego powodu bardzo zadowolony,
a Joasia cieszyła się z tego powodu.
-
Czy widzisz to samo co ja? - zapytał Michał.
-
Zapewniam cię że nie śpisz.
-
Na pewno?
-
No to spróbuj latać.
-
Eee...
-
No widzisz. Nie śpisz! - powiedziała radośnie Joasia.
-
Mnie dalej wydaje się że śnię.
-
Ech.... - westchnęła, po czym uszczypnęła Michała w ucho.
-
A! Co ty robisz?! - krzyknął.
-
Uświadomiłam cię że nie śpisz.
-
Ale nie musiałaś tak boleśnie.
-
Narzekasz tylko. Zobacz że zrobiłeś coś co było niemożliwe.
-
Czy ja wiem? Ja tylko tutaj dałem papiery.
-
No tylko, ale nikt, kto by myślał jak ty, nie zrobiłby takiej
rzeczy na przekór.
-
To że jestem uparty to jedno.
-
Bardzo uparty...
-
A no.. - powiedział Michał, po czym nastała chwilka ciszy –
Fajnie że poszłaś tutaj ze mną – oznajmił.
-
Nie ma za co. Teraz będziesz chodzić tutaj częściej.
-
Mam nadzieję.
-
Miej miej. Przyda się.
-
Chodźmy już stąd.
-
Choć ze mną na rynek. - zaproponowała Joasia.
-
Na rynek? Po co?
-
A bo.. tak po prostu.
-
No dobra. Jeszcze mam czas to mogę.
-
To choć.
-
Idę!
Poszli
razem na rynek. Joasia chciała specjalnie, żeby Michał z nią
poszedł. Potrzebowała z kimś zaufanym porozmawiać oraz też
pokazać pewną tajemnicę. To wydarzenie na długi czas zmieniło
Michała. Od tamtej pory przestali się widywać. Michał obiecał,
że nigdy nie wyjawi nikomu tejże tajemnicy. Joasia wiedziała, że
może mu zaufać.
-
Już nie możemy się spotykać, ale wierzę w to że w twoim życiu
spotka cie to samo co mnie. - powiedziała Joasia.
-
Było mi dobrze cię znać. Dobrze że mi o nim powiedziałaś. Nie
będę przeszkadzać. Cześć.
-
Cześć.
Byłem
zmieszany. Dobrze wiedziałem że to dla jej dobra. W sumie... To tak
będzie lepiej. Bez przyjaciółki też dam sobie radę w życiu.
Zacząłem
technikum. Ciekawa klasa, ponieważ nie ma ani jednej dziewczyny.
Trzydziestu dwóch chłopa. Pani wychowawczyni kazała nam się
przestawiać. No cóż.. 32 adresy, 32 nazwiska, miejscowości,
hobby, itd. Pół roku uczyłem się rozróżniać osoby po imionach.
Kolejną statystyką, którą udało mi się dokonać to ilość
przedmiotów, które będę mieć na zakończenie roku. 24 to ciekawa
liczba. W liceum tyle by nie było. Doszło do mnie że czeka mnie
dużo roboty, ponieważ mam więcej do nauki od takiego przeciętnego
licealisty. Zacząłem się kumplować z trzema osobami z klasy.
Jeden z nich, Florian, nosił krzyż. Dość ciekawy, bo takiego
nigdy nie widziałem.
-
Florian! - zawołałem, po czym podszedł do mnie – Co to za krzyż
nosisz?
-
A to. To jest krzyż św. Antoniego. To jest grecka litera T i czyta
się ją Tau. Na ten krzyż mówi się też Tauka, nie wiem czemu,
ale tak się mówi. - odpowiedział Florian.
-
Chwila? Nie wstydzisz się tak przy wszystkich mówić o krzyżu?
Przecież kościół to mohery.
-
A tu byś się zdziwił. Ja się nie wstydzę Jezusa. Otwarcie mówię
o tym o czym powinno się mówić. A dla mnie Kościół to coś
więcej niż mohery. One owszem fanatykują, ale ktoś się modlić
musi. Ja wolę działać.
-
Jak to działać?
-
No działać, czyli co po nie co ewangelizować, ale też jako lektor
działam w parafii. Za nie długo będę ceremoniarzem i będę
księdzu pomagać z ogarnięciem wszystkiego co się da.
-
A to w Kościele jest dużo do roboty? - zaciekawiłem się tym, bo
nikt mi takiego Kościoła nie pokazał. Pytałem go i pytałem, na
każdej przerwie, aż sam zostałem lektorem. Fajnie jest powrócić
do czegoś po tak długiej przerwie.
W
tym samym czasie, co Michał wypytywał Floriana, Joasia w swoim domu
modliła się do Boga prosząc o dar nawrócenia dla Michała. Bardzo
wierzyła w to że pomimo tego że nie spotykają się, to Michał
potrzebuje wsparcia. Wiedziała o tym że on nie wierzył.
2013.
Michał
zapisał się do pewnej wspólnoty działającą w pewnej parafii.
Tam zaprzyjaźnił się z Andrzejem. Zawsze gdy się spotykali mieli
różne dziwne zachowania.
Po
takim czasie bez Joasi znalazłem przyjaciela. Jestem zadowolony z
tego powodu. Dużo w sobie nosiłem. Teraz mam wsparcie. Pomagam
Andrzejowi w domu, ponieważ on ma problemy z ojcem. Straszny
alkoholik; robi dużo bałaganu i trzeba po nim sprzątać.
-
Elosz Michaelu – powiedział Andrzej do Michała.
-
Witajże hrabio – różnie nazywałem Andrzeja. Nie raz „hrabia”,
a czasem „wiking” - Jak tam u ciebie?
-
A miałem z ojcem na pieńku, ale się zaczyna uspakajać. Nawet na
odwyk poszedł.
-
No to brawo. Ja myślisz przestanie pic?
-
Ja mam nadzieję że przestanie pić. - Byłem zaskoczony decyzją
jego ojca. Przecież wydawać się mogło że kochał ten alkohol.
-
Co go skłoniło do tej decyzji? - Zapytałem.
-
A no bo... Nie będę kłamać.
-
Kłamać? Chłopie, o co chodzi?
-
W tamtym tygodniu, byliśmy u babci. - Andrzej zaczął mówić
ciszej, a jego wyraz twarzy był przygnębiający. - Tata poszedł na
prośbę babuni z nią porozmawiać na osobności... Przepraszam, nie
powiedziałem co było wcześniej... - Zawsze gdy mówił o trudnych
sprawach to gubił kolejność wydarzeń. To wszystko przez stres.
Starał się opowiedzieć historię do końca: - Moja babcia
zachorowała i pojechaliśmy do niej... To było tak że byliśmy w
jej pokoju. Ona leżała w łóżku i... poprosiła tatę o
rozmowę... i...
-
Andrzej. Poczekaj chwilkę. Złap oddech i dokończysz. - Po tych
słowach wypowiedzianych przez Michała, jego przyjaciel potaknął
mu i przez chwilkę milczeli. Po tej przerwie Andrzej powiedział:
-
Gdy babcia już poprosiła ojca o zostanie, to my wyszliśmy. Długo
czekaliśmy. Wyszedł tata... był bardzo smutny. Powiedział tylko
„wróćcie do domu beze mnie”. Później nam powiedział że
babcia umarła... - Nastała niezręczna cisza. Michał nie wiedział
co robić, co może powiedzieć. Wydukał słowa:
-
Współczuję...
-
Coś kosztem czegoś. Tata dostał szoku. Ta rozmowa bardzo go
zmieniła. Zaczął nas lepiej traktować. Pieniądze przestały
znikać. Mama nie jest bita. Życie jest lepsze.
-
Przynajmniej tyle.
-
Wisz co? Pomińmy już te smutki. Dzięki stary że mnie wysłuchałeś.
Mam dla ciebie propozycję: W domu mam konsolę do gier wideo. Może
byś wpadł przetestować ze mną?
-
Dobry pomysł. Masz coś ciekawego?
-
Póki co 3 gierki. Nawet spoko. Wszystkie są wieloosobowe.
-
Spoko. No to do jutra! - powiedziałem.
-
Trzymaj się. Do jutra.
Następnego
dnia Michał przyszedł do Andrzeja i razem grali. Wyniki były
różne. Później dla rozmaitej rozgrywki wymyślali własne zasady.
Pod
koniec 2013 roku.
Michał
dalej kontynuował swoją naukę w technikum. Nie mógł zapomnieć o
przyjaźni z Joasią. Czasem myślał nad tym, aby ponowić z nią
kontakt. Natomiast obecny przyjaciel, Andrzej, musiał wyjechać z
rodzicami do USA przez co Michał został sam sobie.
Nie
traciłem nadziei. Trzeba wierzyć w to że będzie dobrze. Nie
jestem przesadnym optymistą. Po prostu nie chcę się smucić
niepotrzebnie. Myślę że pewnego dnia wezmę telefon i zadzwonię
do Joasi i powiem jej że chciałbym ponowić kontakt. Mam nadzieję
że w ogóle odbierze. W sumie nie miałaby powody żeby nie
odbierać.
Michał
również szkolił się dalej jako lektor w swojej parafii. Nauczył
się wypowiadać z dokładną dykcją oraz mówić wiele
skomplikowanych słów czy zdań. Teraz taki Nabuchodonozor nie jest
mu straszny, albo Konstantynopolitańczykiewiczówna. Teraz jest
wstanie wypowiedzieć każde polskie słowo. Wielokrotnie myślał
nad tym, aby też pojechać na dodatkowe kursy szkoleniowe dla
lektorów, aby pełnić w Kościele dodatkowe funkcje.
Komentarze
Prześlij komentarz